
ks.DAWIDDROBISZ
Wiersze - rok 2005

Jaki jest?
grudzień 2005
Jaki jest mój Bóg
jaki Ty mój Boże jesteś
nieustraszony
lepiej w retoryce wyćwiczony niż ksiądz proboszcz
skromny
zawsze dla
bo tyle znaczy miłość
wytrwały
przedzierasz się przecież przeze mnie
kolejną swoją Drogę Krzyżową
dobry
łaskawy
i wszystko inne
a przy tym taki ludzki
w końcu przebywasz z nami
idealny
z wielkim uśmiechem na ustach

Co to znaczy
grudzień 2005
Co to znaczy że JESTEŚ
to znaczy że byłeś i będziesz
to znaczy że tu i tam
to znaczy że imię w końcu pasuje do charakteru
to znaczy że w wielkości mały
to znaczy że
nie wiem co to znaczy
bo nie potrafię tak być
Co to znaczy że kochasz
to znaczy że diabeł tkwi w szczegółach
że orły tańczą nad górami
że się rodzi i umiera
a jak źle to płacze
to znaczy że jesteś i nic nie mówisz
tylko dmuchasz ciepłym wiatrem na serce
nie wiem co to znaczy
bo nie potrafię tak kochać
wiem tylko co znaczy twoje miłosierdzie
bo już tyle razy dałeś mi chleba

Tabernakulum
grudzień 2005
Spójrz przed siebie
tylko Boga i światło widać
rozpłyń się w glorii
jak ja na ręce Ojca stojąc
osłonięty czułością
robaczek mały
a dla Niego wielki
bo własnoręcznie stworzony

Bieg
26 grudnia 2005
Bieg nieskończony tłumny niewdzięczny
on wciąż ucieka nawet nie wie dokąd
poddani chaosu biedni niewidzący
wciąż idą jadą pełzną bez celu
a ja chcę stać w ciszy środka huraganu
patrzeć w wir twarzy smutnych
i złapać te które jeszcze nadzieję znają
i złapać te które już nadziei nie widzą
Pochyleni umęczeni ciemiężeni przez siebie
niewolnicy ambicji niewłaściwych
w środku lata śnieg pada absurdalnie
u początków zimy święta choinka
a ja chcę klęczeć na lodowych stopniach ludzkich serc
umierać z zimna by rodzic się na nowo
i w płaczu dziecka usłyszeć śpiew
i w szklance wody utopić słowo

Beznadzieja
23 grudnia 2005
Ciężkie kroki beznadziei
beznadziei nie bez nadziei
paradoksalnie chaotyczne
nie poukładane jak zawsze
prosto do śmierci
beznadzieja nie bez nadziei
bo oświecona słowem
sobotniego wieczoru
wciąż schylona zbiera części siebie
rozrzucone
a gdy pozbiera cieszy się
jak z pieniędzy znalezionych
jak z monety sławnej
bo choć beznadzieja
to nie bez nadziei

Fałsz
4 sierpnia 2005
Ciemność
światło przez ciemność podąża
ułudy blask
sztuczna poświata
fałsz wkradł się w naturę
zabrał zdziwienie
zachwyt
co zrobić, aby prawda była Prawdą
a dobro Dobrem
by człowiek był Człowiekiem
a bóg Bogiem
rozmawiać